Alergik w szpitalu, czyli co uczula pacjentki

Do końca życia zapamiętam pacjentkę, która po podaniu domięśniowo leku dostała zapaści. To było straszne. Chwila i widzisz, jak umiera człowiek. Nie wiem, skąd miałam tyle siły, aby podtrzymać kobietę z dużą otyłością przed upadkiem, ułożyć ją na kozetce i prowadzić skuteczną resuscytację krążniowo - oddechową.

Przyczyną zapaści pacjentki była reakcja uczuleniowa na podany lek. W moim przypadku wszystko dobrze się skończyło - kobietka wyszła z tego bez szwanku, a mnie stres trzymał tylko kilka godzin.


Za dawnych lat na oddziałach szpitalnych, jako środka dezynfekującego stosowano chloraminę. Jej opary powodowały uszkodzenia dróg oddechowych, reakcje alergiczne skóry, podrażnienia spojówek.


Roztwór chloraminy często stosowano do przemywania ran i leczenia odleżyn. Ile osób reagowało na stosowaną terapię alergicznie? Nikt tego nie notował. Ile pielęgniarek chorowało z powodu oparów chloraminy? Nie wiadomo.


Znam przypadek niewydolności oddechowej na tle alergii na chlor, leczony początkowo, jako zaburzenie nerwicowe. Dobrze, że pielęgniarka zaobserwowała pogorszenie się stanu ogólnego u pacjentki po zdezynfekowaniu szafki przyłożkowej. Dzięki temu wdrożono odpowiednie leczenie i po trzech dniach kobieta opuściła Intensywną Terapię. Nie zawsze objawy uczulenia na dany lek lub środek medyczny są tak gwałtowne.


Jednym z najciekawszych przypadków medycznych z alergią w tle była historia choroby młodej pacjentki. Przyszła na badania ginekologiczne i usunięcie wkładki domacicznej. Czekałyśmy na lekarza i zaczęłyśmy rozmawiać dla zabicia czasu.


Ciągle gapiłam się na jej nogi, były pokryte ciemnymi plamkami, jedna przy drugiej. Jakby ktoś pochlapał ją ciemną farbą. Widząc moje zainteresowanie opowiedziała mi, jaką przeszła drogę do prawidłowej diagnozy dziwnych plam.


Zaczęło się od dolegliwości bólowych stawów nóg i rąk. Leczenie nie pomogło, pojawiły się plamy na skórze. Podejrzewano reumatyzm, problemy z krążeniem, boleriozę i diabli wiedzą co jeszcze. Nic nie pomagało. Leki doustne, zastrzyki, żele i maście. I ciągle nic. Jeden specjalista, drugi i ciągle nowe pomysły bezskutecznego leczenia.


Miała szczęście, że trafiła do specjalisty, który chciał jej pomóc. Wyeliminował wszystko, konsultował się z kolegami i doszedł do wniosku, że może  to być uczulenie na składnik wkładki domacicznej. Taka nietypowa alergia. Teraz pozostało usunięcie wkładki i nadzieja,  że zmiany zaczną się cofać. Czy pacjentka wyzdrowiała? Nie wiem, nigdy jej już nie spotkałam.


Pacjentki uczulone na lignokainę, środki dezynfekujące z jodem, leki przeciwbólowe, antybiotyki, plaster opatrunkowy i wiele innych rzeczy to już zjawisko pospolite. Dobrze, jeśli pacjentka może nas poinformować o swojej alergii, gorzej jeśli nic o tym nie wie.


Zawsze obserwuj, podajesz lek - oceń reakcję na farmceutyk, zmieniasz opatrunek - dokładnie obejrzyj ranę. Obrzęk, zaczerwienienie, świąd, wysypka, utrudniony oddech, ale czasami też biegunka, rozdrażnienie, niepokój, bóle głowy, wymioty. Wszystko ma znaczenie.

 

Medycyna uczy pokory. To, co dziś jest bezpieczne, jutro może komuś bardzo zaszkodzić.

 

2016-05-24