Przyj! Parcie spontaniczne vs manewr Valsalvy

„A teraz nabierz dużo powietrza, zatrzymaj i przyj! Jeszcze, jeszcze, jeszcze! Mocniej! I jeszcze raz, szybciutko!” - Można by to nazwać refrenem drugiego okresu porodu niemal każdej położnej. Takiego schematu parcia kierowanego z wykorzystaniem manewru Valsalvy jesteśmy wyuczone bardzo mocno. Chyba mniej lub bardziej świadomie wydaje się nam, że bez niego dziecko wcale się nie urodzi, lub przynajmniej będzie to trwało nie wiadomo jak długo. A to wcale nie jest prawda!

Średni czas trwania drugiego okresu porodu z zastosowaniem parcia spontanicznego nie jest dłuższy w porównaniu z tymi, podczas których wymusza się długie i mocne parcie. Badacze nie wykazali też istotnych różnic jeśli chodzi o częstość zakończenia porodu zabiegowo lub operacyjnie przy zastosowaniu wspomnianych wcześniej metod. Stan noworodków także nie różni się istotnie w tych dwóch grupach. Istnieje jednak kilka argumentów przemawiających na rzecz stosowania parcia spontanicznego zamiast kierowanego.


Gdy pozwolimy kobiecie na odruchowe reagowanie podczas drugiego okresu porodu, najczęściej będzie ona przeć krótko, ale wiele razy podczas skurczu. Będzie postękiwać, może wydawać okrzyki, mruczeć i wypuszczać powietrze po kilku sekundach parcia – i bardzo dobrze. Dlaczego?


Po pierwsze, pozwala to na lepszy dopływ tlenu do dziecka, który jest ograniczony podczas długiego parcia i wstrzymywania powietrza w trakcie manewru Valsalvy. Nic więc dziwnego, że podczas parcia kierowanego tak często dochodzi do niedotlenienia płodu i deceleracji w zapisie KTG. Przepływ maciczno-łożyskowy pogarsza się jeszcze bardziej, gdy stosujemy do tego pozycję leżącą na plecach.


Po drugie, podczas parcia spontanicznego przechodzenie dziecka przez kanał rodny jest łagodniejsze, co daje możliwość odpowiedniej adaptacji tkanek miękkich kanału rodnego oraz transformacji mięśni dna miednicy. Zmniejsza to ryzyko urazów dróg rodnych i krocza.

 

Badania wykazują także, że dzięki parciu spontanicznemu u kobiet rzadsze są problemy urodynamiczne w okresie poporodowym. Co więcej, parcie na otwartej głośni (czyli takie, podczas którego kobieta wydaje werbalne dźwięki, zatem i wydychanie powietrza ustami) sprzyja postępowi II okresu, ponieważ otwierając usta kobieta rozluźnia mięśnie twarzy, co skorelowane jest z odruchowym rozluźnieniem mięśni dna miednicy. Mocne zaciskanie oczu i ust, a także przyginanie głowy do klatki piersiowej, które często towarzyszą manewrowi Valsalvy, mają przeciwny skutek.


Po trzecie, rodzenie w ten sposób wymaga mniej wysiłku, zwłaszcza, jeśli połączone jest z pozycją wertykalną. Jest to istotna zaleta, ponieważ wyczerpanie sił u matki jest często przyczyną podjęcia decyzji o zastosowaniu próżniociągu lub nawet cięcia cesarskiego w trakcie drugiego okresu porodu.


Standard opieki okołoporodowej mówi, że należy poinformować rodzącą, że w drugim okresie porodu powinna kierować się własną potrzebą parcia. Z obserwacji kobiet, którym faktycznie dano możliwość parcia według potrzeb wynika, że długie i intensywne parcie rzadko jest przez nie stosowane.

 

Skąd więc ten opór przed porzuceniem rutynowego zastosowania manewru Valsalvy? Obraz położnej stojącej nad rodzącą i krzyczącej Przyj, przyj! jest mocno zakorzeniony zarówno w głowach pacjentek (widziały to na filmach, słyszały od mam i koleżanek) jak i samych położnych (tak nas nauczono, robi to większość przedstawicielek naszego zawodu). A skoro zawsze się tak robiło i działa, to po co to zmieniać?

 

Odpowiedź jest prosta - dla dobra kobiet rodzących. Ono jest ważniejsze niż nasze wygodne nawyki.

 

2016-12-01