Położna w Anglii. You alright? Nieustanne pytanie o samopoczucie

Tym razem położna Anna Jędrasiak o komunikacji interpersonalnej w Anglii. To, co często Polaków bardzo drażni w relacjach z Anglikami, może tak naprawdę być ważnym elementem, który poprawia samopoczucie i kontakt z innymi ludźmi. You alright?

Jako dzieci uczeni jesteśmy przez rodziców podstaw dobrego zachowania, szacunku do starszych oraz manier przy stole. W szkole musimy zachować cisze podczas zajęć, poznajemy  przyjaciół i czasem napotykamy pierwsze problemy. Na studiach kolekcjonujemy dodatkową odwagę i świeży, chętny do pracy umysł.

 

Jednak wszystko to co zebraliśmy w ciągu lat wychowania znika. kiedy stajemy przed prawdziwymi problemami dorosłego wieku. Cała odwaga, chęci i dobre maniery zderzają się w Polsce z monotonią i trudami dnia codziennego.

 

Chylę czoła koleżankom po fachu, które pracują w Polsce i zderzają się z inną niż ja rzeczywistością. Są na tyle silne aby pokazać swój profesjonalizm, kryjąc często zmęczenie, zirytowanie czy smutek.

 

W Anglii spotkałam się wiele razy z opinią o naszych rodakach jako ludziach mało szczęśliwych - Polacy się nie uśmiechają. Z pewnością nie uśmiechamy się tak często, jak Brytyjczycy  - cokolwiek by się nie działo, to starają się uśmiechać i żyć bezstresowo - ale kiedy my, Polacy, się uśmiechamy, to jest to piękny i szczery uśmiech.

 

Z czasem przyzwyczajam się do standardów Anglii i uśmiecham się częściej, a wtedy na długo wbijają się we mnie spojrzenia mijanych przechodniów na ulicacgh, kiedy odwiedzam Polskę. Mam wtedy wręcz wrażenie, jakbym robiła coś nieodpowiedniego, uśmiechając się w kierunku poważnie na mnie patrzących osób.

 

Przyzwyczajamy się też na emigracji do bezustannego pytania, które w Anglii zadawane jest wraz z uśmiechem - You alright? / Wszystko w porządku?

 

Niby nie ma w tym nic złego. Ale słyszy się pytanie You alright? za razem kiedy kogoś mijamy, nawet kilka razy w ciągu dnia od tej samej osoby. Ilość zapytań się zwiększa, kiedy nie pojawił się uśmiech na naszej twarzy.

 

Kiedy ktoś odwiedza Anglie po raz pierwszy, zacznie grzecznie i wyczerpująco odpowiadać na pytanie, ale z czasem da się zauważyć zmianę odpowiedzi na bardziej standardową - Yes, thanks. You?


Początkowo sądziłam, zepytanie You alright? jest aktem manier, wyuczonym i czasami niepotrzebnym. Bo ile razy można być zapytanym w ciągu jednego dnia o to, czy wszystko jest u mnie w porządku?

 

Z czasem jednak zauważyłam, że to pytanie ma na celu wybadanie samopoczucia rozmówcy. Na przykład, kiedy ktoś odpowiada - W sumie to nie czuje się za dobrze, bo … - to wiem, że ma on jakiś problem i jest łatwiej mi pomóc tej osobie, czy też doradzić. Jej zaś może pomagać moze samo zrzucenie ciężaru i podzielenie się z kimś swoim kłopotem.

 

Pytanie You alright? jest również jest pomocne w nawiązywaniu nowych kontaktów. Kiedy jeszcze kogoś nie znamy i tylko się uśmiechamy, to często zdarza się tak, ze ta osoba zaczyna kontakt z nami od pytania o nasze samopoczucie.

 

Zwrot You alright? jest podstawą w komunikacji interpersonalnej na terenie Wielkiej Brytanii i różni się od sposobów porozumiewania się, jakich jesteśmy uczeni w ojczystym kraju od dziecka.

 

Dlatego ciężko jest się przyzwyczaić Polakom do tego pytania na samym początku pobytu w Anglii. Na dźwięk słów - You alright? - przychodzą nam do głowy różne myśli, zwłaszcza kiedy odpowiadamy na pytanie - Tak wszystko w porządku - nie uśmiechając przy tym. Anglik nie musi potraktować naszej chłodnej reakcji za próbę zachowania dystansu i może uznać, że wcale nie jest tak dobrze z nami, jak twierdzimy. I znowu zostanie poruszony temat naszego samopoczucia, bo wymiana takich informacji stanowi podstawę komunikacji.

 

Pytanie You alright? bardzo ułatwia pracę z pacjentem. Zwłaszcza wtedy, jeśli ktoś jeszcze potrafi czytać pomiędzy wierszami. To jedna z wielu rzeczy, która nie zakorzeniła się w naszej, polskiej kulturz - a szkoda. Bo nawet mały gest może wiele zmienić. Jeden uśmiech może zmienić ton całej konwersacji.

 

 

 

 

2015-09-23