Fiksacja. Jak nie kształtować jej u dziecka?

Dziś kształtujemy wszystko. Ze słowem ”kształcić” wiąże się pozytywna konotacja. Bo mamy na myśli rozwój, świadomość, proces, ruch na przód, zdefiniowanie na zadanie oraz nacisk na zakończenie zadania. Lecz kształtowanie może mieć też negatywne przesłania i wyniki. Bardzo modne obecnie jest kształtowanie dzieci i młodzieży w kierunku zadaniowości.

Najprościej mówiąc chodzi tu o schemat: gdy już rozpocząłeś, to dokończ. Nie wolno przerwać zadania, czynności. Przerwanie oznacza zaniechanie. A zaniechanie oznacza wycofanie.  


Przyjrzyjmy się temu schematowi: czy naprawdę z przerwaniem jakiejś czynności wiążą się tak poważne następstwa? I czy oby słusznie rozumiane jest porzucenie zadania na rzecz robienia czegoś innego, jako negatywne forma działania?


Otóż nie. Nauczanie dzieci uporczywego (stałego, systematycznego, obsesyjnego) realizowania zadania stwarza niepożądaną matrycę. Przyczynia się do wyidealizowania działania (zadania) i przypisaniu mu rangi. Gdy ustawiamy świat definicyjnie (nadajemy rangę rzeczom zwykłym, oczywistym), możemy spowodować u dzieci kompulsywne wykonywania zadania.

 

Takie zadanie będzie zastępować w przyszłości zajęcia stanowiska w sprawie rzeczy ważnych i naglących. Przykład? Chociażby przysłowiowe „mycie rąk” po każdej czynności. Dziecko wraca ze szkoły. Idzie do nas i chce podzielić się swoimi doświadczeniami z dnia. My natomiast pytamy: umyłeś ręce?

 

Wiemy, że nie, bo przecież widzimy, że nie poszło do łazienki. Nakazujemy, dziecko idzie do łazienki i myje ręce. Wraca. Pytamy, co było w szkole (teraz może nam opowiedzieć, bo wykonało czynność, po niej i tylko po niej występuje nagroda w postaci uwagi rodzica). W wielu przypadkach- jak wynika z rozmów z rodzicami- zaniechuje opowieści. Wzrusza ramionami i odpowiada, że „nic”.

 

Wyrwaliśmy go bowiem z myślenia twórczego, zadaniem, które można przecież z powodzeniem odłożyć na później. Efektem tego jest sytuacja: dziecko wchodzi do domu, idzie do łazienki, myje ręce (często nawet nie wita się z rodzicem), potem przychodzi, siada. Może coś opowie, może nie. Stworzyliśmy rytuał, gdzie nie ma spontaniczności. Skutkiem tego w przyszłości, w sytuacji problemowej, zamiast rozmowy, pojawi się przysłowiowe „pierwszeństwo mycia rąk”. Najpierw umyję ręce a potem powiem, że cię kocham.

 

To fiksacja (od łac. fixus – umocowany, stały). Jak mówią psychologiczne definicje: kurczowe trzymanie się stałych wzorców zachowania, usztywnienie zachowań, spastyczne trzymanie się utrwalonych wzorców myślenia.


I na koniec wiersz z mojej książki Różowy Wodnik, który apeluje: nie zabijajmy spontaniczności w dzieciach.


Hej dzieciaku i ty ptaku i wy sowy mądre głowy, jeśli coś wam wyskoczyło, nagle z marzeń się zrodziło, a sprzątacie z mebli kurz, ścierkę z kurzem odłóż już. Kurz i meble poczekają a marzenia was wołają, warto zrobić duży krok i wykonać na nie skok. Gdy porzucisz swe sprzątanie lub lektury dziś czytanie, nic się złego wnet nie stanie. Twe zadania poczekają, bo swe miejsce w życiu mają, a radości chwila ta niech w twej główce dzisiaj trwa. Bo gdy   macie coś ważnego, czasem odłóż to kolego i z poziomu serca twórz, i do zadań wrócisz już. (Daria Galant „Różowy Wodnik”, książka dla dzieci i dorosłych z serii Pedagogika Białej Emocji).

 

2017-01-05