Co przeszkadza, gdy chcemy porozmawiać z pacjentką? Część pierwsza

Praca położnej to nie tylko wykonywanie zleceń lekarskich, dbanie o stan fizyczny swoich podopiecznych  i zapewnianie bezpieczeństwa wszystkim kobietom w oddziale. To też stres o życie i zdrowie, codzienne problemy i rozmowy, miejmy nadzieję, tylko te szczere. Jednak czasem w rozmowie się z pacjentką coś przeszkadza. W tym tekście wyjaśnię co, dlaczego i jak z tym walczyć.

W środowisku szpitalnym istnieje wiele barier komunikacyjnych, czyli czynników zaburzających wymianę informacji między nadawcą a odbiorcą. Często stają się one przyczyną konfliktów i nieporozumień, nie tylko między personelem medycznym, ale też między położną a jej pacjentką. No bo jak to! Przecież kazałyśmy położnicy przystawiać dziecko do piersi co 3 godziny, a ona przy obchodzie mówi, że karmiła 4 godziny temu i zamierza znów karmić dopiero za dwie. Albo sytuacja bardziej prozaiczna – prosimy o uchylenie okna na sali. W odpowiedzi słyszymy: dobrze, siostro, a zaglądając do tej samej sali za godzinę nadal czujemy zaduch.


Takie sytuacje nie zawsze są wynikiem złośliwości lub złej woli naszych podopiecznych. Wiele z tych kobiet nie zawsze w prawidłowy sposób rozumie to, co do nich mówimy. Część z nich jest pod wpływem silnych emocji, część zapomina i wstydzi się zapytać ponownie, a pozostałe mogą na przykład czuć się zagrożone i nam nie ufać. I jak sobie z tym radzić?

 

Przede wszystkim musimy poznać naszego wroga – bariery komunikacyjne.  Pani dr Marta Makara – Studzińska, psycholog i psychoterapeuta w książce Psychologia w położnictwie i ginekologii wyróżnia sześć przeszkód w skutecznym komunikowaniu się. Są to:
różnice w postrzeganiu,
różnice językowe,
szum,
emocje,
niezgodność komunikatów,
nieufność.


Różnicami w postrzeganiu w uproszczeniu możemy nazwać niespójność w punkcie widzenia położnej i jej pacjentki. To co przedstawiciel zawodu medycznego uważa za niegroźne, codzienne i zwykłe, dla osoby nie związanej z opieką zdrowotną może być nowe i w jej odczuciu niebezpieczne.

 

Ze swoich zajęć w szpitalu pamiętam młodą kobietę, która miała mieć założony cewnik do pęcherza moczowego. I strasznie się tego bała. Nie rozumiała istoty i celu zabiegu. Nie chciała się na niego zgodzić. Dopiero po poświęceniu chwili czasu na rozmowę i wytłumaczeniu jej po co i dlaczego zakładamy cewnik – zgodziła się. I to jest właśnie najłatwiejsza droga do „zburzenia” tej bariery komunikacyjnej.

 

Poświęćmy chwilę czasu, opowiedzmy przyszłej lub świeżo upieczonej mamie o tym co będziemy robić. A jeśli deklaruje że wie, co za chwilę się stanie, poprośmy aby nam opowiedziała. Przecież mogła tylko coś gdzieś usłyszeć lub przeczytać dziwny wpis na forum i informacje które ma mogą (ale nie muszą!) okazać się nieprawidłowe.

 

Posługiwanie się żargonem i/lub słownictwem specjalistycznym może być przyczyną tzw. różnic językowych. Czasem przez zwykły pośpiech lub z nadmiaru obowiązków na pytanie pacjentki odpowiemy używając skrótu, albo typowo medycznego określenia. I coraz częściej się zdarza, że kobiety wiedzą o co nam chodzi – ciężarne/mamy mają coraz większą wiedze. I jest to powód do radości.

 

Jednak nie wolno nam lekceważyć pacjentki, która po pytaniu miała Pani GBS dodatni? nie wie o co chodzi. Może dla tej jednej pacjentki GBS to Gospodarczy Bank Spółdzielczy, a nie badanie na obecność paciorkowca z grupy B. Zawsze precyzujmy, co dokładnie mamy na myśli i rozwiewajmy wątpliwości podopiecznych. Starajmy się, aby język którym mówimy był dostosowany do pacjentki, naturalny i bezpośredni.

 

Nie ma co owijać w bawełnę. Gdy sytuacja tego wymaga zawsze możemy zaprosić panią do gabinetu zabiegowego i tam szczerze i otwarcie z nią porozmawiać. My uzyskamy niezbędne informacje a ona nie tylko poczuje się bezpieczniej, ale i uniknie poczucia wstydu, jaki mógł by jej towarzyszyć, gdyby okazało się, że nie rozumie o co ją pytamy.


Szum to wszystko, co zakłóca i przeszkadza w komunikowaniu się.  Może to być hałas dochodzący z ulicy, płacz dziecka kobiety z sąsiedniego łóżka lub nawet uderzanie palcami o blat biurka czy parapet. Żyjemy w środowisku, które z każdej strony bombarduje nas ogromem bodźców.

 

Trudno jest nadać rozmowie intymną i bezpieczną atmosferę, gdy ciągle słyszymy, jak po szpitalnym korytarzu biega tłum ludzi. Uczestnicy rozmowy mogą czuć dyskomfort, spowodowany myślą, że za chwilę ktoś wpadnie do sali i będzie potrzebował czegoś na wczoraj. W takim otoczeniu trudno się skupić. Rozwiązaniem kwestii szumu jest wyeliminowanie go, lub przynajmniej jego jak największe ograniczenie.

 

Jeśli jest taka możliwość zasłońmy parawanem łóżko pacjentki – to chociaż trochę ograniczy bodźce „z zewnątrz”. Możemy też, tak jak przy walce z różnicami językowymi, zaprosić ją do gabinetu zabiegowego, czy innego miejsca w którym jest mała szansa że ktoś będzie nam przeszkadzał, i tam odbyć z nią rozmowę. W sytuacjach, kiedy szumu nie da się wyeliminować, jedyne co możemy zrobić to zwiększenie jasności i mocy wypowiadanych słów.

 

Chęć porozumienia się musi wychodzić zarówno ze strony położnej, jak i jej podopiecznej. Tak jak chęć walki z nieporozumieniami. Najważniejsze i najłatwiejsze, co możemy zrobić to po prostu chcieć się wzajemnie słuchać. Nie z każdym dobrze nam się współpracuje, ale nie zawsze jest to kwestia czyjegoś złego dnia lub różnicy charakterów. Czasem po prostu nie możemy się „dogadać”. Niwelowanie barier komunikacyjnych w tym przypadku pozwoli na lepszą współprace i poprawi jakość opieki nad ciężarną, rodzącą i położnicą.

 

Jak radzić sobie z emocjami, niezgodnością komunikatów i nieufnością dowiedzą się Państwo z następnego artykułu.

 

2016-02-28